Słowo "kwas" może niektórych przerażać i przywodzić na myśl probówki z laboratorium, wypełnione dymiącymi i żrącymi substancjami. Prawda jest taka, że kwasy (stosowane oczywiście w odpowiednich stężeniach) to jedne z najbardziej dobroczynnych substancji pielęgnacyjnych. I to właśnie one są składnikami naszego serum do twarzy. W szczególności: kwas migdałowy i kwas laktobionowy. A teraz trochę teorii chemicznej.
Kwas migdałowy Należy do grupy alfa-hydrokwasów (kwasów owocowych), które zapewniają wiele korzyści pielęgnacyjnych. Jedną z jego głównych cech jest, w porównaniu do innych kwasów AHA, łagodne działanie, dzięki czemu może być stosowany przez osoby z wrażliwą skórą. Nie tylko złuszcza, ale również nawilża i reguluje wydzielanie sebum.
Kwas laktobionowy z kolei należy do grupy kwasów PHA, czyli tych przeznaczonych do pielęgnacji skóry wrażliwej, ale też suchej i naczyniowej. Stosowany w odpowiednim stężeniu (bez obaw, zadbaliśmy o to!) solidnie odżywia, a także pomaga w problemie rogowacenia naskórka.
Powyższe substancje odpowiadają za główne właściwości serum, czyli intensywne nawilżenie i łagodne złuszczanie. A to jeszcze nie koniec. Produkt stosowany regularnie wyrównuje koloryt skóry i pomaga zniwelować widoczność przebarwień i drobnych blizn.
Co ważne - zarówno kwas migdałowy, jak i laktobionowy nie są fotouczulające.