Rozświetlacz Bobbi Brown Golden Hour Luxe Illuminating Highlighting to jasno-średnie złoto o ciepłych, brzoskwiniowych odcieniach i matowym połysku. Miał nieco bardziej suchą, niemal pudrową konsystencję i był podobny pod względem suchości obecnej w gamie Luxe Eyeshadow - suchy nie do końca w zły sposób, ale jest to cecha obecna w formułach, które wydają się być wypiekane.
Rozświetlacz ma nieprzezroczystą pigmentację w pojedynczej warstwie, podczas gdy gęstsza, nieco twardsza konsystencja ułatwiała nabieranie mniejszej ilości produktu, jeśli preferowane jest cieńsze, łatwiejsze do budowania krycie. Puder nałożył się równomiernie na gołą skórę i z łatwością się rozprowadził, choć zdecydowanie miał bardziej pudrową bazę, która w moim odczuciu wyglądała nieco jak ciasto, gdy została nałożona na podkład (w przeciwieństwie do gołej skóry). Poświata była bardziej zauważalna niż naprawdę subtelna, a po nałożeniu warstw nabierała bardziej umiarkowanego połysku. Na mojej skórze utrzymywał się dobrze przez osiem godzin, zanim wyraźnie wyblakł.
Marka ma minimalne informacje na temat formuły; opisali go jako „jedwabiście gładki perłowy puder”, który „wtapia się w skórę, zapewniając blask, który można budować”. Często, zwłaszcza w przypadku rozświetlaczy, marki sprzedają je z pigmentacją, ale można je budować od bardziej delikatnego blasku do intensywnego blasku, więc wypłata koloru i możliwość budowania wykończenia mogą być dwiema odrębnymi cechami.