Imponujący nad krainami niczym ciemny olbrzym samotna postać o dominującej wielkości, budząca podziw i zachwyt zarówno swoim przeznaczeniem, jak i konstrukcją, stała niepowtarzalna wieża: Orthanc. Pośrodku Pierścienia Isengardu stała wielka kamienna wieża z wypolerowanej czerni. Wykuta z monolitu ciemnej skały wieki temu przez dawno zapomnianą sztukę, Wieża Orthanc wyróżniała się ostro i mocno na tle pola zielonych drzew i strzelistych, ośnieżonych gór. W schyłkowych latach Trzeciej Ery był domem Czarodzieja Sarumana, który w jego ciemnych komnatach spędzał dnie studiując zwyczaje wroga, aby lepiej go zrozumieć i ostatecznie pokonać. Trzymany Palantír Saruman; jeden ze starożytnych kamieni widzących w Numenorze. Czarodziej spędził wiele długich godzin wpatrując się w tę magiczną kulę, obserwując Saurona, wierząc, że jest mądry i potężny oraz odporny na zamysły swego wroga. Jednak tak naprawdę duma i głupota Sarumana chętnie wiodły go w pułapkę Saurona, gdyż zakochał się w sztukach Czarnego Pana i pragnął jego mocy. Przez kamień jego umysł został wypaczony, aż został wasalem Mordoru, a Orthanc, niegdyś miejsce nauki i piękna, zostało splądrowane przez Orków, a teraz jest miejscem grozy. Zniknęły drzewa, podpałka do podsycania pożarów przemysłu płonącego w dołach wokół wieży, a równiny w obrębie pierścieniowego muru były spalonym pustkowiem popiołu, gdzie armie ćwiczyły i maszerowały w preludium do rozpoczęcia wojny z tymi, których Saruman kiedyś nazywał przyjaciółmi.